Witam.
Dzisiaj siedziałem w samochodzie i czekałem na siostre..i tak sobie naciskałem pedały
Silnik był wyłączony. Nacisnąłem raz na hamulec i za drugim razem już ciężej się naciskał. Za trzecim razem pedał wcisnął się tylko troche. Wystraszyłem się troche, bo co będzie jak w czasie jazdy tak mi się stanie.

Hmm czy to normalne przy wyłączonym silniku? (ja się na samochodach nie znam)
W czasie jazdy nie miałem takich sytuacji.

Pozdrawiam.

Jak najbardziej normalne. W układzie jest ciśnienie (wspomaganie hamulców) jak deptasz po hamulcu na wyłączonym silniku to obniżasz ciśnienie i dlatego hamulec"twardnieje" jak silnik pracuje to podtrzymuje ciśnienie w układzie i hamulec działa jak należy.

Możesz sobie następnym razem sprawdzić. Na wyłączonym silniku podeptaj po hamulcu aż zrobi się twardy. Z nogą na pedale włącz silnik, zobaczysz jak od razu zmięknie i wdepnie się głębiej.

Dla sprzecyzowania to w układzie jest podciśnienie, ale to nie ma znaczenia w świetle Twojego pytania.

Dzięki!

Temat można zamknąć. Przepraszam w ogóle za takie pytanie, ale jak napisałem: nie znam się na samochodach. Ale trzeba będzie się coś o nich nauczyć

Pozdrawiam.

Odwiedzając nas często na pewno się sporo nauczysz

niedokońca to prawda bo tam jest podciśnienie a nie cisnienie

a ktos to pisal o czytaniu postow

zobacz co kros na koncu napisał:)

Po za tymi hamulcami to i kierownica ciężko się kręci (prawie wogóle) na wyłączonym silniku.

co prawda to prawda


kros , wybacz

Wybaczone

fabia to bardzo dzwiny samochod :d.. nie majac fabii nie wiesz nic o dzialaniu auta.. majac fabie stajesz sie wyspecjalizowanym mechanikiem VW/SEAt/SKODA ;P...tylko ze bez papierow

hehe, ja swoje podstawy z mechaniki zdobywałem na F126p - to był dopiero materiał szkoleniowy! Zero zawansowanej technologii, ale jako podstawa do samodzielnego kształcenia - bradzo dobry . Sam dbał o to, żeby przynajmniej raz w miesiącu było jakieś "zadanie domowe", a raczej garażowe do zrobienia

ja to samo mogę powiedzieć o mojej poprzedniej bryce: Renault Megane...dopóki go nie kupiłem o mechanice, elektronice, itp. w samochodach nie wiedziałem prawie nic...częściej go naprawiałem niż nim jeździłem
ps. pozdrawiam (i współczuję) wszystkich właścicieli renówek!

ja się podpinam i dodam że z nissanem też miałem siedem światów

Bo teraz wszystkie auta to masówa robiona byle jak, na szybko, nie wyłączając Toyoty.
I ani cena, ani marka nie gwarantuje spokojnego użytkowania.