FABIACLUB.PL
https://fabiaclub.pl/forum-pl/

[F1-F4] Rozmyślania po "przygodzie".
https://fabiaclub.pl/forum-pl/viewtopic.php?f=9&t=22260
Strona 1 z 2

Autor:  bbartek [ 26.05.2015, 15:59 ]
Tytuł:  Rozmyślania po "przygodzie".

Witam Kolegów Moja Ślubna miała przygodę Fabią Zakwalifikowano to jako szkodę całkowitą Nie wiem czy będę naprawiać samochód Zastanawiam się nad sprzedażą w stanie jaki ma albo jednak nad naprawą tyle, że nie wiadomo co tak na prawdę się wydarzyło bo wszystko dotyczy jedynie zawieszenia z prawej strony i wystrzelonego poduszki z fotela z prawej strony również. Podpowiedzcie coś rozsądnego.

Autor:  wskrider [ 26.05.2015, 17:30 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Zależy jak znasz się z blacharzami, ciężko też coś poradzić nie widząc auta.
Ja swoją Cordobę (również wycenioną na szkodę całkowitą) naprawiłem blacharsko (bez lakierowania) i sprzedałem, mechanicznie nic nie ucierpiała.

Autor:  pitt47 [ 26.05.2015, 19:14 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Trudno coś powiedzieć bez oględzin, ale skoro zakwalifikowano jako szkodę całkowitą to daj sobie spokój. Sprzedaj w całości, albo na części. Pzdr

Autor:  psychorap [ 26.05.2015, 19:36 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

wstaw zdjęcia na poczatek

Autor:  bbartek [ 26.05.2015, 19:37 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Nie mam zdjęć, poza tym to w zasadzie z zewnątrz nie widać co się stało.

Autor:  colinSTi [ 26.05.2015, 19:45 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Niestety od miesiąca szklane kule nie działają...

Autor:  weuek [ 26.05.2015, 19:49 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

W zasadzie to nie ma się co wypowiadać, bo (prawie) nic nie wiadomo. :browar:

Autor:  Krzysiu Run1.4 [ 26.05.2015, 22:33 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

z racji ze moje auto to komandos to wypowiem sie na ten temat.
Autko było 6 lat temu uderzone czołowo z seicento.Mala prędkość wiec wszyscy cali seico na żyletki a fabia jak sie okazało po zabraniu do ASO szkoda całkowita 17 tysięcy naprawa a auto warte 13. Za wrak chcieli dać 7 tysiecy i ubezpieczenie nie cale 4.. a ja tacie powiedzialem gdzie za 10 tysiecy kupisz 6cio letnie auto z przebiegiem 140 tysięcy. i auto zostało koszt naprawy wyniósł 4,5 tys. czyli dołożyliśmy z kieszeni. do dzisiaj nie mam poduszki kierowcy i maskę w szpachli. Podstawowy błąd ze auto poszło do ASO. teraz sie nauczyłem ze auto bierze sie na lawetę i do domu. Przyjeżdża rzeczoznawca wycenia, autko sie robi i jeszcze zostaje:)
Musisz przemyśleć czy auto jest warte naprawy, czy będzie ingerencja w budę bo jak ma być później czteroślad to robota jest bez sensu.Jesli auto zadbane doinwestowane nie sprawiało problemów przekalkulowac koszty naprawy okaża się inne niz stwierdzili to robic i jeżdzic dalej.
Smutna prawda jest taka ze ASO stwierdza szkodę całkowita a pozniej te auta lądują na oto moto za dwa razy tyle.

Autor:  ensai [ 27.05.2015, 10:42 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Cytuj:
17 tysięcy naprawa a auto warte 13. Za wrak chcieli dać 7 tysiecy i ubezpieczenie nie cale 4.. a ja tacie powiedzialem gdzie za 10 tysiecy kupisz 6cio letnie auto z przebiegiem 140 tysięcy. i auto zostało koszt naprawy wyniósł 4,5 tys.

Jeżeli samochód był wart 13tyś to mogłeś do tej kwoty naprawić samochód, przy dobrych układach nawet w ASO (ASO też stosuje zamienniki, jedynie ze stawkami za robociznę bywa różnie)
ASO nie stwierdza szkody całkowitej, robi to ubezpieczyciel.

W temacie - jeżeli jest to świeża szkoda, po zmianie przepisów, to szkoda całkowita jest już w miarę rozsądnie wyliczana, tzn. koszt naprawy rzeczywiście może przekraczać wartość naprawy. Przede wszystkim zrób wywiad w warsztatach i dowiedz się za ile policzą sobie za naprawę. Jak kasa będzie rozsądna to potem już tylko trzeba podjąć decyzję.

Autor:  wookie85 [ 27.05.2015, 11:48 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Przepraszam temat z dupci

Ani fotek ani info co powiedział ubezpieczyciel ani info z warsztatu. Nie mówiąc o tym, że bez info o aucie jak można je wycenić?

Jak już się dowiesz jakie masz auto i dostanie info przynajmniej od ubezpieczalni to daj znać ;]

Autor:  bbartek [ 29.05.2015, 17:33 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Problem polega na tym, że to co jest do zrobienia wyjdzie dopiero w czasie rozbierania i naprawiania. Wszystko poszło w zawieszenie ale od spodu nic nie widać na podnośniku. Wystrzeliła poduszka boczna pasażera więc fotel jest rozpruty i to w zasadzie wszystko co widać na pierwszy rzut oka. Poza tym bez rozbierania obecnie nic nie widać w zasadzie. Obręcze kół są wymięte jak puszki, może opony też są zniszczone ale nie sprawdzałem. Dlatego tak mało mogę napisać. Odszkodowanie wypłacili, naprawę wycenili na około 6500 a samochód, niby wg cenników ubezpieczalni, wart był przed uderzeniem również jakieś 6500zł. Poza tym rocznik 2002 i 180tysięcy przebiegu i to tyle.

Autor:  bonifacy [ 29.05.2015, 20:30 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

bbartek napisał(a):
Zastanawiam się nad sprzedażą w stanie jaki ma
Za ile byś sprzedał ?

Autor:  przemobiker [ 30.05.2015, 10:51 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Odpowiem szybko. Miałem przygodę swoją fabką niecały rok temu. 2002 rocznik, wyceniona na ponad 10 tys. Szkoda całkowita. Mialem cały bok rozpruty ale tylko powierzchownie. Słupki, progi ani żaden element konstrukcyjny nietknięty. Bezgotówkowo się nie dało robić bo części muszą być nówka sztuka (a to już niestety drzwi 2600 itp itd - w 10 tys wyszłyby same części o robocie nie wspomnę) a mialem kupić oba zderzaki, drzwi przod, błotnik, lusterko, troche innych elementów plastikowych, chłodnica itp i reszta była minimalnie draśnieta więc naprawa i lakierowanie w sumie 8 elementów, żeby to miało ręce i nogi. Niewykonalne w ten sposób. Wiec dogadałem się z warsztatem, dałem pełnomocnictwo, wypłacili warsztatowy 6500 - więc ja nie ujrzałem ani złotówki (części kupowane w tym samym kolorze w stanie idealnym z allegro - widziałem co było kupione, pełen montaż i lakiernia). Do tego w tej cenie jeszcze porobili mi kilka rzeczy ekstra i auto wygląda :censored:, a do tego wiem, że nie jeżdze żadnym szpachlowozem. A podwójna warstwa lakieru mi nie przeszkadza, zresztą powoli pewne elementy i tak by się nadawały do lakierowania bez żadnej szkody więc na jedno by wyszło.
Także jak mówisz, że praktycznie nie widać uszkodzeń, to bym sie nie zastanawiał. Jeśli auto (silnik i reszta jako całlość jest w dobrym stanie i jesteś tego pewny) to naprawiaj w wyżej wymieniony sposób. Bo co, kupisz "nówkę" sztuke w tej cenie od handlarza składanego z ćwiartek? Pomyśl. Nie widzimy zdjęć, ale ocen samemu to auto pod tym kątem i jak Twój egzemplarz jest okej, nie narzekasz i chcesz dalej nim śmigać to naprawiaj, bo przynajmniej będziesz wiedział co masz i czym jeździsz.

Autor:  wookie85 [ 31.05.2015, 18:09 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

bbartek napisał(a):
Problem polega na tym, że to co jest do zrobienia wyjdzie dopiero w czasie rozbierania i naprawiania. Wszystko poszło w zawieszenie ale od spodu nic nie widać na podnośniku. Wystrzeliła poduszka boczna pasażera więc fotel jest rozpruty i to w zasadzie wszystko co widać na pierwszy rzut oka. Poza tym bez rozbierania obecnie nic nie widać w zasadzie. Obręcze kół są wymięte jak puszki, może opony też są zniszczone ale nie sprawdzałem. Dlatego tak mało mogę napisać. Odszkodowanie wypłacili, naprawę wycenili na około 6500 a samochód, niby wg cenników ubezpieczalni, wart był przed uderzeniem również jakieś 6500zł. Poza tym rocznik 2002 i 180tysięcy przebiegu i to tyle.


yyy trochę się to nie trzyma kupy skoro auto warte 6500 zł i dali 6500 zł

jeśli kasę dostałeś rozbierz i sprawdź co do zrobienia, jeśli tragedii nie ma to zrobić i sprzedać, bo pewnie kasa z tych 6500 zł zostanie

uszkodzonego, ale do zrobienie w sensownej kasie, nigdy się nie opłaca sprzedawać

Autor:  bbartek [ 31.05.2015, 20:07 ]
Tytuł:  Re: Rozmyślania po "przygodzie".

Ale ja nie napisałem że wypłacili mi 6500zł. Przyszłość mojej Fabii już jest wyjaśniona. Pójdzie tak jak jest w rozliczeniu za nowszy samochód. Nie będę się bawił w naprawę i zastanawiał potem na ile dobrze jest naprawione, poza tym samochód jest z 2002 roku. Swoje najlepsze lata ma już za sobą i pewnie jeszcze by z nami został np ale "mleko się wylało" i nie będę woził rodziny samochodem po takiej przygodzie. Szkoda ale trudno, zdarza się. Niech sobie naprawia komisant i sprzeda komuś ale je rezygnuję.

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/