Mechanik dalej będzie szukał, ma komputer i go podłączał. Rozmawiałem z nim dziś , będzie dalej poszukiwał. To jest auto mojego brata także nim nie jeżdziłłem, objawy tylko znam ze sprawozdania. O efektach poinformuje.

piszesz ze czysciles przepustnice. a czy byla po czyszczeniu przeprowadzona jej adaptacja? mogles wymyc syfi zwiekszyla sie droznosc przewodow i sklad miesznaki i trzeba tez adaptacje przepustnicy zrobic.

Robiłeś rozrząd w tej fabce bo może ci się przestawił albo ślizgnął o jeden zombek.
Te silniki lubią przestawić łańcuch.
Dodatkowo dodam że u mnie objawy były inne bo była nierówna praca na niskich obrotach jak robiłem docisk i rolke od rozrządu ale błędy były te same o ubogiej mieszance i też czyściłem przepustnice i nic to nie dawało.Sprawdż może to je to.

Witam,
mam Skode Fabie 1.2 z lipca 2009 i przejechane niecałe 1000 km. i mam z nią "mały" problem. W zeszłym tygodniu, kiedy przyszły wysokie mrozy, przestała działać! Dokładnie wyglądało to tak, że jednego dnia, przy odpalaniu, jeszcze silnik kręcił (ale nie odpalał), a przez kolejne dni już nie, zapalały się jedynie kontrolki na pulpicie. Świece zostały wymienione, ale problem nie znikł. Bardzo proszę o pomoc. Dziękuję, Aleksandra.

Aleksandra, zasadnicze pytanie, akumulator jest dość dobrze naładowany? Do rozruchu potrzeba dużo prądu, dlatego mogła nie kręcić jak aku był za słaby. A kontrolki mogły świecić..

Sądząc po dacie produkcji samochód ma gwarancję więc wezwać lawetę z ASO i się nie martwić

Z akumulatorem nie było żadnego problemu. A do napisania na forum skłonił mnie właśnie serwis. Panowie z serwisu po pierwszych testach powiedzieli, że to nie jest wina świec na 100% i że jest jakaś inna przyczyna, a teraz twierdzą, że to świece były złe.... może jakieś inne sugestie.

lipca 2009

i 1k przejechane to nie świadczy że dużo robisz na rok

powiedz nam lepiej jak długo auto stało na tych mrozach, bo mi się wydaje że najprawdopodobniej wina akumulatora

bo świece nie powinny siadać w tak nowym aucie

No nie da się ukryć, że nie jest to duży przebieg (chyba, że miało być 10000).

Jeśli samochód zbyt dużo nie jeździł przed mrozami i w trakcie, albo jeździłaś krótkie odcinki, to akumulator nie był do końca naładowany i nie mógł ukręcić.

Poza tym w czasie dużego mrozu przed uruchomieniem samochodu warto na parę (naście) sekund włączyć np światła - potem łatwiej zapalić.

Mój też odmówił posłuszeństwa w tym roku (a jeżdżę codziennie). Trochę pokręcił i zdechł - zaczęły migać kontrolki. Kiedy podjechałem drugim, żeby pożyczyć prądu, odpalił bez problemu (i bez pożyczania).
Na drugi dzień zacząłem od włączenia świateł - zapalił od razu.

DOkłądnie, skoro taki mały przebieg, krótkie odcinki nie są dobre, aku nie zdaży sie doładować..

W Twoim przypadku wyjściem mogłoby być podładowywanie akumulatora przy dłuższych postojach.

Albo obowiązkowe "spacery" doładowujące, tak z pół godzinki jazdy co kilka dni.

Mogę zostać takim kierowcą Aleksandry.

Nie, miało być 1573 km, dokładnie. A samochodem było tak: pierwszego dnia wogóle nie odpalił, ale silnik kręcił, drugiego dnia też nie chciał odpalić nawet z pożyczyczonym prądem, trzeciego dnia po południu po wielkich problemach zapalił, a czwartego zdechł całkowicie. A obowiązkowe "spacerki" były codziennie, niedaleko ale ta godzina jazdy zawsze była.

Najlepiej jakby był ten akumulator i to po jego stronie leżał ten defekt. W najgorszym wypadku przeskoczył rozrząd

No to inna rozmowa.

Właśnie tak.

Ale skoro auto na gwarancji to


Ty masz mieć sprawne auto, a ASO ma Ci je naprawić.