Jak sprzedawałem swoją F1 i zaprezentowałem zacny (oryginalny i potwierdzony milionem faktur i innych dokumentów) przebieg usłyszałem, że auto z 2006 r z przebiegiem 200 000 km to złom, bo powinno mieć połowę tego.
Poniższy link dedykuję oszołomom tak twierdzącym:

http://www.youtube.com/watch?v=nDYclg-0ErA

Polecam obejrzeć do końca.

Bartass a co zamiast fabiolota wpadło/ wpadnie

Nic, zrezygnowałem ze sprzedaży i mam zamiar jeździć dalej. Możliwe, że w maju/ czerwcu pojadę nią do Chorwacji, Bośni, Serbii- o ile wyjazd motocyklem zejdzie na plan B, bo narazie jest na A

Typowe polskie podejście do zakupu auta, jak kiedyś sprzedawałem to napisałem stan licznika może ulec zmianie na wyraźną prośbę kupującego. Były faktury, paragon a mimo to łatwo nie było, a słyszałem to złom, szrot etc. Zawsze dziękowałem za telefon i zapraszałem na oględziny, potem czerwona słuchawka.

E to moja zbliża się niebezpiecznie do ww złomu bo 190tyś przekroczyła

Ja swoją sprzedałem to miała ponad 240kkm
Przez portale sprzedawała się ponad miesiąc.
Na giełdzie poszła w 30 min.

Reguły nie ma. Każdy chce fajne autko

Powodzenia.

Wydaje mi się, że polskie podejście co do wysokości przebiegu ma bardzo proste wytłumaczenie. Moim zdaniem wynika to z tego, że w Polsce funkcjonuje nadal coś takiego, że auto serwisowane jest w ASO tylko przez okres gwarancji, a potem u pana Kazia albo innego Andrzeja; nie mówię że wszystkie nieautoryzowane serwisy są złe, bardziej chodzi mi o to, że w sumie właściciele często nie dbają o auta jak trzeba zapominając o pewnych czynnościach, a jak się auto podrzuca do warsztatu to często robią tam co im się zada, a nie to co wynika np. z zalecanego zestawu napraw itp. Ja wychodzę z założenia że takie auto, które jeździło w firmie może być lepiej zadbane niż 'prywatne' z połowę niższym przebiegiem. Tak samo drogie bryki, które walą po autostradach w te i z powrotem. Takie auta są serwisowane w ASO, na dobrych częściach i zazwyczaj wszystko o czasie. Mój ojciec zarządza flotą firmową i wszystkie auta są zadbane, sprawne i duże przebiegi nie są wcale takie straszne. Pewnie stąd moje nastawienie się bierze.
Tak samo sprawa wygląda jak ktoś sprzedając załącza pełną, wiarygodną dokumentację; Bartass np. konsekwentnie wszystko zbiera, i wolałbym kupić taką zadbaną Fabię z dużym przebiegiem niż coś od handlarza który będzie chciał mi wmówić że jego 10cio letni TDik ma 120 000 przejechane.

Tak czy siak po obejrzeniu wideo, włos na głowie się jeży, myśląc o 'uczciwości' ludzi...

Cennik usług w ASO dla kogoś kto nie ma dwóch lewych rąk i potrafi zrobić wiele rzeczy sam, jest szczerze mówiąc nie do przyjęcia ! I jakie wtedy będą faktury za serwis ? Dawno temu padł Mi rozrusznik dzwonię do jednego drugie trzecie ceny od 250,- do 420,- a nie podałem co dokładnie padło w danym elemencie, wytargałem go (a łatwo nie było) rozebrałem, kupiłem bendiks, zapłaciłem chyba 60,- zł poskręcałem, zamontowałem i jeździ do dnia dzisiejszego. A nie jedyne faktury - tylko bez stanu licznika - mogę mieć za zbieżność, rozrząd, sprzęgło. To czynności który nie opłaca się robi samemu, reszta jest opłacalna.

Zobaczyłem cały materiał. Strach kupować używane auto. Sam kupiłem Fabie od prywatnego właściciela nie przez komis z przebiegiem 50 tyś z hakiem i też nie mam pewności czy te auto nie było "robione". Książkę serwisową na allegro kupisz..

Dlatego Polakom pasują z zachodu auta, tak nie robią takich przebiegów jak ty

To mojego już nikt nie kupi bo zbliżam się do 300tyś jak zsumuję km z wszystkich liczników co były zamontowane.

http://motoryzacja.interia.pl/news/koni ... ch,1977650

Może w końcu się ten proceder ukróci, będziemy kupować pewniejsze auta.

Polak potrafi, Polak wymyśli ... nie wierze, że pomysł wypali na 101 % ale nawet jeśli TAK to przed samymi badaniami będą liczniki cofane to raz.
Pozostaje pytanie diagnosta będzie wpisywał to co widzi na liczniku, jego nie będzie interesować czy ktoś grzebał czy nie, pozostanie kwestia nadpisania licznika albo np. błędu podczas wpisywania. Załóżmy że diagnosta się pomylił zamiast 38 tyś km wpisał 88 tyś km ... już widzę całą procedurę odwoławczą do samej Warszawy

EDIT : aby pomysł wypalił to musimy MY Polacy mieć zakodowane w głowie, mieć w świadomości, że tak się nie robi, gra nie warta świeczki, a ponieważ połowa narodu nie używa mózgu albo ma siano w głowie to jest jak jest.

Z cofaniem licznika jest problem raczej przy kupnie samochodu z zagranicy.Bo na przeglądzie w PL jeszcze nie był.
A u nas co to zmieni papier wszystko przyjmie,co innego jakby taką historię można byłoby prześledzić np:w necie.