Mój znajomy z pracy zwykł mawiać podobnie: "Że jesteśmy za biedni aby kupować używane samochody"

Coś w tym jest i czasy się zmieniają.

A ja wam powiem że nie jestem przekonany do końca czy dobrze zrobiłem. Chciałem używana A4 w kombi z 2.0 TDI 140-170KM mniej więcej 40-55 tyś. używka. (przykład http://moto.allegro.pl/audi-a4-2-0-tdi- ... 71526.html )
lecz po przeliczeniu co może kosztować i ile kupiłem Fabke. od tak. mówie sobie lżejsze auto zapoda się program i wogle skoda to nikt na ulicy nie będzie się poniej niczego spodziewał pozatym sąsiad nie nakabluje w skarbówce.

Ale teraz po problemach jakie mam. Kompletne sprzęgło wymienione w ramach gwaranci i udowadnianie mechaniką że nadal jest spier..(tak jak ktos tu pisał albo nie bierze a jak bierze to "całą mocą") zbliża się (szybko) przegląd koło500zł jak już kolega Serfer mi powiedział że jak trzeszczy mi fotel kierowcy to napewno sanki mi wymienią w przyszłym mam wizytę na servisie do tego niedawno doszło jakeś denerwujące pukanie w bagażniku (wyjełem wszystko a i tak puka )

Od nowego auta wymagałem nie zawodności bo po to nowe kupuje !!

Od używanego nawet kupując wychuchane wydmuchane i tak zawsze jest coś do roboty i trzeba liczyć z 5k.(np sprzęgło lub co innego ) turbo wiadomo (koło8k nowe nowe z pudełka)

Jestem trochę zniesmaczony tymi wpadkami skody :/ po tym jak to u mnie w rodzinie jest to 4 ta skoda(tata 2 i ja 2 )
naprawdę wcześniej ta marka była lepsza jakościowo i takie wpadki się nie zdarzały :/

Gdybym miał teraz wybierać wybrał bym A4 używane bez mrugnięcia okiem.
a nie skoda za którą zapłaciłem 56tyś (w którą i tak już włożyłem sporo bo same felgi z oponami to koszt 3500zł)

Ablims powiem ci tak samochód zastępczego raczej nie uświadczysz :] nawet w ramach napraw długoterminowych gdyż pierwszeństwo przed osobą prywatną mają firmy. Cóż taka polityka.
Bez znajomości musiał bym koło 1.5 tyg czekać na wymianę sprzęgła na gwaranci nie dostając zastępczego auta w zamian
Z pytaniem dlaczego odp. bo nie i tyle. poza tym wymiana sprzęgła nie jest wpisana w książkę servisową
poza tym jesteś dobrym klientem gdy nie przyjeżdżasz na naprawy gwarancyjne.
co do mechaników. to ja mam 1 zaufanego robi każde auto nam od 12 lat jakie mamy nigdy z nas nie zdarł.I wymiana sprzęgła u niego koszt śmieszny bo pojedzie i kupi ja się niczym nie martwie i zrobienie tego zajmie mu 1 dzień a nie tak jak servis mówi koło 10 dni
2 tyg poleciała skrzynia w octavi I w 3 dni załatwiona skrzynia i wymieniona z przebiegiem 15 tyś koszt naprawy 2400zł

Wiem że nie powinienem się wkurzać ale tak prawda gdy kupujemy auto to jesteśmy ekstra a gdy przychodzimy z problemem jesteśmy wrogami którzy czegoś od nich chcą;/

Przykro mi że Twoje autko nie sprawuje się dobrze. Ja bym tu bardziej winił obsługe niż sam samochód. Wiadomo, trafiaja się wadliwe egzemplarze w których poprostu coś nie tak.
Jak ja bym tak był potraktowany to wierz mi... mieliby ciężko. Z natury jestem spokojny, ale jak ktoś mi stanie na odcisk to jestem bardzo, bardzo wredny i czepialski skur.....
Przekonali się o tym w Hondzie jak mi żle zrobili wymiane uszczelki pod głowicą. Następna wymiana była robiona przy rzeczoznawcy i 2 specjalistów z Hondy. Facetowi tak się trzęsły ręce że szok.
Złożyłem oficjalną skarge do Hondy, zrobiłem wycene przez rzeczoznawce i skarga do konsumenckiego. Przy okazji zarządałem naprawy auta za darmo i zwrot wszyskich kosztów, oraz 10 tyś odszkodowania.
Na początku się smiali, ale przestali jak sprawa poszła do sądu
Naprawili, zwrócili koszty, przeprosili. Odszkodowanie odpuściłem bo i tak wiedziałem że nie dostane - ale postraszyć można było.

Fakt, potem przy następnych naprawach patrzyli na mnie jak na wroga, ale przynajmniej robili dobrze i byłem zadowolony

no i dobrze :]
tylko nie wiem kto jest importerem Hondy na Polskę bo Koncernu VAG Pan Kulczyk :]
Ostatnio w Turbo Kamerze w roli głównej A6 (chyba) po wystawowe(demonstracyjne) od groma usterek i jedyna droga rozwiązania tego problemu to sądowa. Co sądzę że pan też nic nie wskóra:/

W takim wypadku zakup używki jest jak najbardziej bardziej sensowny. Ja z każdą wymianą rozrządu czy oleju zastanawiam się, gdzie zaprowadzić i ile będę musiał czekać i co przy okazji spierniczą. Jak już używany połata się po poprzednim właścicielu, to potem nawet nie częściej trzeba jeździć na warsztat z używką, jak z nowym. Największe ryzyko, że zaraz po zakupie wylezie to czy tamto. I wtedy zaufany mechanik jest bezcenny.

Jeśli miałbym zaufanego mechanika który zrobi dobrze i nie góruje cen to pewnie zastanawiałbym się nad używanym.
Niestety nie mam...
Dlatego zdecydowałem się na nowy i jak narazie jestem z niego bardzo zadowolony

Kolejny temat który tak naprawdę jest o pieniądzach. Kolejny w którym powinno się powiedzieć że już nie kupuje się samochodu tylko dodatki do samochodu: kamerki, duperelki, itd.
Czemu przeważnie kupuję nowy samochód?
Bo nie mogę patrzeć jak kobieta gramoli się na 20 centymetrowy krawężnik kołami, paląc sprzęgło, wykańczając przeguby, układ kierowniczy itd
Miałem już różne graty, nowego samochodu nic nie zastąpi.
A że nie każdego stać i dorabia swoją filozofię to już inna bajka.
Mamy generalnie tendencję do kupowania dużych fur (żeby gaz się zmieścił) bo małym to wstyd jeździć, bo ciasny, bo się traci.
Czy telewizory i pralki też mamy kupować używane?
Pewno nie, bo są tańsze.

Nie do końca. Mnie stać było na nowy, ale taki, jakiego nie chcę. Gdy kupowałem swój (wtedy pięcioletni), to budżet maksymalny miałem wystarczający na wersję totalnie najtańszą fabii (czyli mega biedę). Auta typu fiat panda nie chciałem, bo jest najnormalniej za wąski i praktycznie nie ma bagażnika (no i wyglada jeszcze gorzej niż fabia).

I nikt mi takiego wyboru zakazać nie może, nie?

A używanych sprzetów agd/rtv mam kilka w domu i wcale się tego nie wstydzę. Może dlatego, że od nastolatka gardziłem pozerstwem/szpanerstwem.

Każdy ma wolny wybór.
I to jest tylko dyskusja - jedna z wielu.
Dyskusja o pieniądzach.
Bo w czym niby samochód używany jest lepszy od nowego?
Niczym i nigdy nie będzie.
Dyskutować można na zasadzie - szklanka do połowy pełna czy pusta.
Większość chce wersji do "połowy pełna" - więc szuka na siłę argumentów za w postaci lepszego wyposażenia, niepalącego właściciela, kobiety jeżdżącej do kościoła, marynarza jeżdżącego raz na dwa lata, itp
Jedynie zakup aut kolekcjonerskich - używanych - jest dla mnie w pełni akceptowalny bo przestały być produkowane.
Ale dyskusja nie dotyczy przecież zakupu Mustanga czy Camaro.
Dyskusja dotyczy - na co wydać uciułane pieniądze do góra 40 tyśków.

A stare to jest dobre tylko wino, podobno obrazy też i skrzypce.

A może być: mocniejszym silnikiem i lepszym wyposażeniem (i wersja nadwozia, która - na skutek wskazań arkusza kalkulacyjnego - może juz być niedostępna). A z tego sie korzysta, bardziej niż z daty produkcji.

Dochodzi jeszzce sprawa drogich przeglądów w celu zachowania gwarancji. W miejsce przepłacania za nic można do auta coś dokupić i zwiększyć stopień zadowolenia z korzystania zeń. Tyle, że to nie ścieżka dla tych, co tylko wiedzą gdzie wlew paliwa jest i albo/i w kredyty ślepo ufają

A stare wino to kwas śmierdzący w większości przypadków. Oklepane frazesy zawężają światopogląd i nie warto ich powtarzać bez doświadczenia organoleptycznego. Serio.

No nie przesadzaj za tyle to możesz golasa kupić.

Nowy golas jest za 29. A totalny wypas za blisko 90. Jest więc w czym wybierać!

Jako "nowy" na tym forum, po dokładnej lekturze tego wątku, pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze do tematu...

Dylemat nowy czy używany jest moim zdaniem stary jak świat, każda ze stron będzie przytaczać milion argumentów na swoją korzyść, ale w ostatecznym rozrachunku wszystko zależy od preferencji, potrzeb i podejścia do samochodu. Używkę kupią ludzie którzy:
a) chcą szpanować wypasionym, komfortowym wozem
b)potrzebują coś naprawdę dużego np. dla rodziny (typu grand scenic, grand voyager itp itd)
c)chcą/muszą często zmieniać samochód (max co 3 lata)

Nówka jest idealna dla kogoś, komu wystarczy segment B, nie musi mieć prestiżowej limuzyny w garażu, za to ceni sobie święty spokój i niskie wydatki na serwis/naprawy. Oczywiście cały czas mówię o samochodzie do 40 tys.zł.

Bardzo zaciekawił mnie natomiast pomysł zmiany samochodu co 5 lat na kolejną nówkę - perspektywa naprawdę fajna, choć nie zgadzam się z wszystkimi założeniami. Ktoś pisał że kupić na wyprzedaży za 36 tys. zł (wartość 42 tys. zł) śmigać 5 lat i sprzedać za 30 tys. zł. No właśnie - w to nie wierzę. Owszem, wiem że Fabia dobrze trzyma wartość ale czy naprawdę po 5 latach sprzedamy ją za 30 tys? Moim zdaniem NIE.

Natomiast pomysł cały czas mi się podoba, dlatego przyjąłem hipotetycznie że taki samochód sprzedałoby się np. za 25 tys. zł - moim zdaniem kwota bardziej ralna do uzyskania. Mamy stratę 11 tys.zł przez 5 lat. Moim zdaniem nadal jest to całkiem udany biznes - taką kase w 5 lat można spokojnie odłożyć, a nawet gdyby były inne wydatki to rata kredytu tej wysokości nie będzie specjalnie przytłaczająca dla portfela.

Interesują mnie natomiast 2 kwestie, których nie jestem pewien:
1)Jaką Fabię można za ów 36 tys. kupić na wyprzedaży? Da radę wytargać hb z benzyniakiem 1.4 85KM, klimą i metalikiem?
2)Za ilę REALNIE można taką Fabią z pkt 1 sprzedać po 5 latach i załóżmy 70-80 tys. km? Te 25 tys. zł strzeliłem w ślepo, kwota z sufitu... Jest realne uzyskanie takiej ceny? Zaznaczę że o auto mam zwyczaj dbać, stoi zawsze w garażu i nie katuję motoru:)

To dokładnie moje priorytety są. I dlatego kupiłem używany :-)

...bo nowa fabia w odpowiadającej mi konfiguracji kosztuje 54...

Cóż, widocznie potrzebujesz super wypasu, Twój wybór. Ja muszę mieć w aucie:
-klimę (może być manualna)
-4 poduszki (mam alergię na kretynów przejeżdżających na żółtym lub "prawie zielonym" )
- radio cd/mp3 (super jeśli jest zabudowane fabrycznie, ale nie musi)
-coś koło 80-90KM zasilanych benzynką
-5d nadwozie, choć sedan też wchodzi w rachubę
-elektryczne szyby z przodu (nie chce mi kręcić korbą gdy płacę za parking lub autostradę)
-centralny zamek najlepiej bez alarmu(wolę blokadę skrzyni albo ZEDER - wyjącym alarmem nikt się dziś nie przejmuje...)

Ogólnie za 40 tys. zł chyba bym dostał taką Fabię? Pewność co do stanu auta i gwarancja na wypadek ewentualnych usterek jest naprawdę bezcenna. A mówi to facet który po perypetiach z kilkunastoletnimi wozami wsiadł do nówki.