Witam.
Ostatnio miałem problem z odpaleniem auta. Rozrusznik kręci jak wściekły a tu nic. Po kilku dość długich próbach pojawiają się pyknięcia, w końcu niemrawo załapał, ale chyba na 3 cylindry. Popracował chwilę i doszedł do siebie. Wyglądało to tak, jakby silnik się zalał, bo strasznie paliwem śmierdziało. Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji, zawsze odpalał po kilku obrotach rozrusznika. Teraz też nie ma problemu. Dzień wcześniej uruchomiłem go dosłownie na kilka sekund i zgasiłem. To mogło być powodem że silnik powariował?

A my wróżki i potrafimy z fusów wywróżyć. Z tego opisu to można jedynie na gdybać. Nic więcej.

Mocno naciągana teoria, odpaliłeś, zgasiłeś, zimne świece na nich skropliła się wilgoć ze spalin lub też zimne świece się okopciły i była słaba iskra, dłużej kręciłeś i go nieco podlało. Obserwuj, bo po tkaim wpisie niewiele można stwierdzić

Kiedyś zrobiłem tak samo uruchomiłem zimny silnik na kilka sekund, na drugi dzień nie mogłem odpalić. Pół roku minęło i odpala bez problemu. Teoria Kamilo89 bardzo prawdopodobna.

Moze byc czujnik temperatury wadliwy.
Gdy ta informacja dla komputera pokazuje mu ze zasysane powietrze ma naprz. -47 st.C, reaguje odpowiednio wieksza iloscia paliwa.

tak ale tu zawsze sa problemy z odpaleniem cieplego silnika a nie zimnego :F

TO niema znaczenia, bo czujnik mówi zimno, zwiększ dawkę. ja bym obstawiał, że jednak okopciło te świece. W sumie odpal zgaś i wykręć świece

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi. Myślę że teza z okopconymi świecami jest najbardziej prawdopodobna. Teraz auto odpala normalnie. Był to więc jednorazowy wybryk.