Ładowanie w porządku, to raczej rozładowanie na postoju się tu odzywa... Alarm znowu zamyka się na 5 piknięć więc niby jakiś czujnik jest otwarty, choć wszystko jest ok.
Po wizycie u elektryka było dobrze przez tydzień dwa a teraz znowu jak przedtem i auto nie wytrzymuje kilku dni postoju, a żona jeździ dziennie bardzo krótkie odcinki i nie doładowuje aku.

Jeśli faktycznie akumulator tak szybko pada to:
- nadaje się już tylko do wymiany,
- może małżonka zostawia wyciszone radio zamiast je wyłączyć całkowicie?
- pozostawione są jakieś inne dodatkowe źródła odbioru?
- gdzieś jest zwarcie do masy.

Radio jest firmowe, wyłącza sie po wyłączeniu zapłonu nawet jak ma przycisk w pozycji ON.
Ale podejrzenia co do poboru przez to radio na postoju gdzieś czytałem.
Tyle, że pzry ostatniej wizycie u elektryka dostałęm wydruk z pomiarów - pobór prądu na postoju 24mA, z uzbrjonym alarmem 42. To jest to co powinno być, więc albo aku tzreba raz porządnie doładować bo te krótkie jazdy z długim wykorzystywaniem wspomagania przy parkowaniu go zabijają albo ma upływ wewnętrzny.
Ładowanie sprawdzałem, na pracującym silniku jest piękne 14,5V nic nie mogę od tego chcieć, oczywiście jak pokręcić kierownicą to spada aż miło.

No to z tego co piszesz wynika, że faktycznie akumulator jest padnięty. Pobór prądu i ładowanie są jak najbardziej ok.
Pozostaje zabrać go do domku do ciepełka gdzie zrobi się mu zapewne lepiej a do tego podpiąłbym go pod prąd coby jeszcze przyjemniej mu było.

Wspomaganie wcina sporo. Na postoju przygasają światła jak zacznie kręcić się kierownicą.

Naładuj go raz a dobrze i zobacz co później. Jeśli faktycznie zacznie padać to poleciłbym wymianę.

No chyba że małżonka faktycznie robi max 5km a następnie zostawia auto na dłuższy czas i kolejne 5km itd.

Dokładnie tak jeździ. A z 15 minutowego dojazdu jeszcze 5 minut to parkowanie
Żebym miał w garażu prąd to już dawno bym podładował to aku i pewnie na pół zimy porządne naładowanie by starczyło. NIestety nie chce mi się odpinać i ciągać do domu, wolę podjechać drugim autem i pomóc odpalić w razie potrzeby.

[ Dodano: 2009-01-10, 19:20 ]
Żony fabka postała tydzień, wiem że były mrozy niezłe. Aku nie moze być w całkiem złym stanie, bo chciała odpalić Wał się obrócił, ale brakło chyba drugiego obrotu. Niestety nie jest to nexia, która pali za pierwszym razem po pół obrotu wału, po dłuższym postoju... Paradox, że auto 12letnie lepiej znosi zimę niż 3 latka...
Ponieważ żona zdecydowała, że kiedy pada śnieg nie jeździ, to aku będzie wyjęty, sprawdzony i naładowany. Myślę, że jeszcze pożyje.

[ Dodano: 2009-02-04, 21:05 ]
Żona nie chciała jeździć po śniegu i pomimo, że dbałem - śmignąłem raz jej Fabką do Katowic, żeby naładować, po tygodniu znowu trochę pojeździłem - choć mało, to następnego tygodnia naładowany full aku jednak nie wytrzymał. Stała w garażu, bez alarmu a mimo to...
Więc w końcu wziąłem aku do domu, miał raptem 11,8V (ale uważam to za normalne po próbie odpalenia) no i został podładowany przez jakieś 18h.
Ale coś nie miałem czasu go włożyć z powrotem, dzień za dniem schodził, auto nie było pilnie potzrebne i stało bez aku chyba z 10 dni.
Po lekturze różnych postów forum szedłem go założyć z duszą na ramieniu, ale wiedziałem jak wprogramować kluczyk, że radio się rozprogramowało to byłem na 99.9% pewny, nie wiem co tam jeszcze miało być.

No i szok!!!!
Włożyłem aku, otworzyłem z pilota, zapaliłem, włączyłem radio po to, żeby się przekonać, że radio gra i ma wszystkie programy
Żadnych, ale to żadnych efektów ubocznych. Do tej pory nie mogę się pozbierać.
Radio mam firmowy kaseciak 202 bo i tak w tym aucie nikt go nie słucha, ale żeby pamiętał stacje bez prądu?